Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2019

„Księgi Jakubowe”, czyli czy warto czytać Tokarczuk w e-booku

Tytuł: Księgi Jakubowe Autor: Olga Tokarczuk Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie Język: polski Język oryginału: polski Kupiłam w: ebookpoint Nobel dla Tokarczuk — dzisiaj w „książkowym” internecie nie ma innego tematu. Ja też dołożę swoją cegiełkę do dyskusji i do świętowania.  Z twórczości nowej polskiej noblistki dotychczas przeczytałam tylko „Księgi Jakubowe”, więc tylko na temat tej książki mogę coś powiedzieć. Czytałam ją już dość dawno: „Lubimy czytać” twierdzi, że było to niemal równo cztery lata temu. Jak dla mnie to bardzo duży odstęp czasu i aż dziw, że w ogóle cokolwiek z tej lektury pamiętam. Zazwyczaj pół roku po przeczytaniu książki pozostają mi w pamięci jedynie strzępy fabuły. A i to nie zawsze. Tymczasem w przypadku „Ksiąg Jakubowych” pamiętam (jak na mnie) bardzo dużo: nieco fabuły, niektórych bohaterów, a przede wszystkim obraz świata częściowo odwzorowanego a częściowo stworzonego przez autorkę. Wydaje mi się, że może to robić za rekomendację. Warto pr

„Źródła nienawiści”, czyli dobre źródło wiedzy

Tytuł: Źródła nienawiści. Konflikty etniczne w krajach postkomunistycznych Redakcja: Kamil Janicki Wydawnictwo: Histmag Język:polski Język oryginału: polski Kupiłam w: ArtRange Zdecydowanie jest to książka, którą warto przeczytać. Dotyczy różnych, głośnych w ostatnim czasie, spraw: Kosowa, Abchazji i Osetii Południowej, Krymu oraz Białorusi. Teoretycznie każdy, kto nie siedział pod kamieniem przez ostatnie kilkanaście lat, wie o co w nich chodzi. Teoretycznie. Bo te konflikty w polskich mediach przedstawiane są powierzchownie i często jednostronnie. Tymczasem omawiana pozycja, zgodnie ze swoją nazwą, cofa się do źródeł konfliktów – w niektórych przypadkach do XIX wieku, ale w innych aż do średniowiecza a nawet do starożytności. W ten sposób nie mamy powierzchownego opisu a za to dogłębną analizę. A zamiast jednostronności – konfrontację kilku punktów widzenia. Czyli na przykład oprócz punktu widzenia Gruzinów poznajemy też (najczęściej pomijany w polskich mediach) punkt widz

„Piorun kulisty”, czyli porażający błąd w tłumaczeniu

Tytuł:Piorun kulisty Autor: Liu Cixin Wydawnictwo: Rebis Język:polski Język oryginału: chiński/angielski Tłumacz: Andrzej Jankowski/Joel Martinsen Kupiłam w: Virtualo Nad chińskim science-fiction w wykonaniu Liu Cixina zachwycałam się już w notce o trylogii „Wspomnienie o przyszłości Ziemi” . I tam też zanotowałam, że z dwuetapowego tłumaczenia (chiński na angielski a angielski na polski) mogą wyniknąć problemy. Jednak z racji braku znajomości chińskiego nie spodziewałam się, że mogę być w stanie zauważyć jakiś, powstały w ten sposób, błąd. A jednak. Przy czytaniu „Pioruna kulistego”, również przetłumaczonego dwuetapowo, natrafiłam na zdanie, które aż uderzyło mnie swoją bzdurnością. Zacytuję tu jego końcową część: „(…) jego wyrażenie matematyczne musiało być niewiarygodnie skomplikowane, tak jak proste reguły przesuwania czarnych i białych kostek w go, najbardziej skomplikowanej grze na świecie .” Na pierwszy rzut oka wszystko w tym zdaniu wydaje się być w porządku. No

„Czas mumii, czyli serce w bandażach”

Tytuł: Czas mumii, czyli serce w bandażach Autorzy: Ezra Fox, Alex Falcone Wydawnictwo: Dziwny pomysł Język: polski Język oryginału: angielski Tłumaczka: Joanna Barbara Bernat Kupiłam w: Nexto Och, jaka to była cudna, niezobowiązująca lektura! Książka będąca parodią „Zmierzchu” i innych młodzieżowych romansów wampirycznych mogłaby być głupawa i byle jak napisana. Dotychczasowe parodie hitów dla młodzieży, które czytałam, takie właśnie były. Ale nie ta. Owszem, fabuła jest głupia (w końcu to parodia), ale nie głupawa. Od początku: tak jak w romansach wampirycznych, w szkole pojawia się nowy, tajemniczy i szalenie atrakcyjny uczeń. Ale ten nie jest wampirem. Jest mumią. Ma fascynujące puste oczodoły, jest chudy, obwiązany hipsterskimi bandażami i pachnie piaskiem oraz kadzidłem. No po prostu ideał nastolatka. W zasadzie cała książka jest równie absurdalna co ten pomysł. Ale całość trzyma się kupy i nie jest to tylko zlepek żartów z tropów powtarzających się w romansach wampiryc

„Piastówny i żony Piastów”, czyli tylko smoków brak

Tytuł: Piastówny i żony Piastów Autor: Jadwiga Żylińska Wydawnictwo:PIW Język: polski Kupiłam w: Virtualo Nie spodziewałam się, że książka opisująca tak dokładnie, jak jest to tylko możliwe, życie polskich królowych, księżnych i księżniczek i to książka napisana w latach sześćdziesiątych może być tak wciągająca. Duża w tym zasługa samej historii. W szkole ten okres uczony jest po łepkach, a szkoda, bo jak się w niego wgryźć to jest niesamowicie ciekawy. Gdyby nie brak smoków to historie Piastów biłyby na głowę scenariusz „Gry o tron”. Co tam się nie działo! Gdyby tylko dawni polscy władcy mieli nieco większą fantazję w nadawaniu imion swoim potomkom. Czasem ciężko się zorientować, która Rycheza jest która, Bolesławów jest jak mrówków a inne imiona też występują w grupach po kilku nosicieli. Ale historia historią, każda będzie nudna, jeśli się ją nudno przedstawi. To nie ten przypadek. Żylińska opisała to tak, że trudno się oderwać. Bohaterowie i ich perypetie opisani są barwn

„Lady Susan”, czyli irytująca i intrygująca

Tytuł: Lady Susan Autor: Jane Austen Wydawnictwo: Nexto Język: polski Język oryginału: angielski Tłumacz: brak informacji Kupiłam w: Nexto Mam plan przeczytać kiedyś wszystkie ukończone dzieła Jane Austen. Nie jest ich bardzo dużo, istnieje więc szansa na sukces. Na razie mam za sobą tylko te najbardziej znane: „Dumę i uprzedzenie”, „Rozważną i romantyczną” i „Emmę”. Teraz przyszła kolej na jedną z mniej popularnych: „Lady Susan”.  Jest to jedno z najwcześniejszych dzieł autorki, wydane pośmiertnie. Jednak mimo tego, że Austen nie zdecydowała się na publikację, ta książka nie ustępuje jakością tym lepiej znanym. „Lady Susan” to lekka lektura na jeden wieczór, ale nie jest to płytka powiastka. Tytułowa bohaterka jest jedną z bardziej irytujących postaci z jakimi spotkałam się w literaturze: jest fałszywa i interesowna, traktuje swoją córkę karygodnie i nie widać, żeby miała jakiekolwiek zasady moralne. Jest to postać jednoznacznie negatywna, ale przez to, że „Lady Susan”

Po mnie choćby „Potop”, czyli mów mi wuju

Tytuł: Po mnie choćby „Potop” Autor: Jacek Szczerba, Jerzy Hoffman Wydawnictwo: Agora Język: polski Pobrałam z: Publio To kolejna książka, którą miałam na czytniku, bo kiedyś była do legalnego pobrania za darmo. Jest to wywiad-rzeka łamane przez autobiografia Jerzego Hoffmana. Sięgnęłam po nią nawet z pewnym zainteresowaniem, bo fascynowało mnie, że jest to reżyser, który potrafił robić zarówno i arcydzieła (np. przywołany w tytule „Potop”) jak i gnioty (jak moim zdaniem „Ogniem i mieczem”).  Niestety, chociaż tematyka twórczości filmowej w tej książce się pojawia, to nie jest jej tak dużo jak bym chciała. Owszem, Hoffman tłumaczy się z niektórych swoich decyzji artystycznych  i można lepiej zrozumieć dlaczego te filmy wyglądają tak jak wyglądają, ale jest to trochę potraktowane po macoszemu. Jeszcze gorzej jest, gdy mówi o filmach innych reżyserów. Pojawiają się stwierdzenia typu „to zły film” bez żadnego wyjaśnienia. A chętnie bym się dowiedziała, czemu Hoffman go uważa z

„Trzy po 33”, czyli 99 porcji przyjemności

Tytuł: Trzy po 33 Autor: Jerzy Bralczyk, Jan Miodek, Andrzej Markowski Wydawnictwo: Agora Język: polski Kupiłam w: Publio Uwielbiam czytać o językach, a zwłaszcza o tym który znam najlepiej – o polskim. W związku z tym czytanie zbioru felietonów trzech znanych językoznawców było dla mnie czystą przyjemnością. Praktycznie z każdego felietonu dowiedziałam się czegoś ciekawego, a teraz tymi ciekawostkami zadręczam rodzinę przy każdej okazji. Np. nie zauważyłam sama z siebie, że mamy od niedawna w polszczyźnie nowy dźwięk, nie wiedziałam, że słowo „raczej” jest właściwie przysłówkiem w stopniu wyższym itd. Dowiedziałam się też, że słów, które w moim pokoleniu były uznawane za młodzieżowe, używano już przed wojną. Przykładowo: „obciach” albo „ka-pe-wu?”. Co więcej przez całe życie byłam pewna, że to ostatnie to skrót KPW (nieważne od czego). A tu niespodzianka, bo nic z tych rzeczy. Jednym słowem (dla ścisłości dwoma): rewelacyjna książka. Przyznaję, że przy niektórych felietona

„Oczy uroczne”

Tytuł: Oczy uroczne Autor: Marta Kisiel Wydawnictwo:Uroboros Język: polski Kupiłam w: Virtualo Całkiem niedawno (będzie raptem z rok) zostałam „zarażona” Martą Kisiel. Szybko pochłonęłam pożyczone mi „Dożywocie” wraz z kontynuacją i z „Nomen Omen”. Teraz już łykam jak pelikan wszystko co ta autorka wypuści. (Ale nie jestem jeszcze taką fanką, żeby pisać o niej „ałtorka”, choć wiem, że taką formę preferuje. Jakoś mi to  nie pasuje.) Ostatnio Kisiel wypuściła właśnie „Oczy uroczne”. Jest to historia z tego samego uniwersum co wspomniane wcześniej „Dożywocie”, ale jego znajomość nie jest konieczna, aby zacząć lekturę tej książki. Chociaż polecam, bo „Dożywocie” jest nieco lżejsze i moim zdaniem lepiej się je czyta. Ale można też czytać „Oczy” niezależnie. Jedyne co, to warto wcześniej zajrzeć do „Szaławiły”, która jest jakby prologiem „Oczu urocznych”. Zwłaszcza, że jest to krótkie opowiadanie.  Tak jak wyżej napisałam, nowa książka Kisiel jest nieco cięższa w lekturze niż wcz

„Krucha jak lód”, czyli z cukiernictwem ale bez przesłodzenia

Tytuł: Krucha jak lód Autor: Jodi Picoult Wydawnictwo: Prószyński i S-ka Język: polski Język oryginału: angielski Tłumacz: Michał Juszkiewicz Kupiłam w: Publio Nadeszła pora na ostatnią marcową pozycję przeczytaną w ramach wyzwania „ Trójka e-pik ”. Jest to książka z kategorii „zalegająca cegła”. Tym razem nie miałam problemów z wyborem – „Krucha jak lód” spełnia wszelkie warunki bycia „zalegającą cegłą”: zalegała mi na czytniku od 2013 roku, kiedy była do pobrania w Publio za darmo, oraz jest wirtualną cegłą (papierowe wydanie ma 616 stron). „Krucha jak lód” zalegała u mnie tak długo, bo trochę się jej obawiałam. Mając świadomość, że tytułowa bohaterka jest niepełnosprawnym dzieckiem, bałam się trafić na jakąś ckliwą, łzawą historyjkę. Ilość stron też nie zachęcała do rozpoczęcia lektury. Na szczęście moje obawy były płonne. Owszem, nie jest to łatwa lektura, ale daleko jej do wyciskacza łez. Trochę ckliwości, zwłaszcza w zakończeniu, się pojawia, ale jest to ilość, któr

„Szczury Wrocławia. Chaos”, czyli zombie zombie zombie

Tytuł: Szczury Wrocławia. Chaos Autor:Robert J. Szmidt Wydawnictwo: Insignis Język: polski Język oryginału: polski Kupiłam w: Empiku Zapewne nie będzie zaskoczeniem jak napiszę, że to kolejna książka czytana w ramach wyzwania „ Trójka e-pik ”. To nie jest tak, że nie czytam nic innego (co można zobaczyć na bocznym pasku bloga, w aplecie Lubimy czytać, gdzie dodaję wszystko co przeczytałam). Po prostu przy innych książkach nie mam takiej motywacji do opisywania ich.  W przypadku tej książki i wyzwania ciekawe jest to, że pasuje ona do wszystkich trzech tegomiesięcznych kategorii: „zalegająca cegła (książka powyżej 500 stron)” – wydanie papierowe ma 544 strony, „książka z motywem katastroficznym” – mamy tu do czynienia z apokalipsą zombie oraz oczywiście „książka z miastem w tytule”, co widać na pierwszy rzut oka. Zabierając się do czytania wybrałam ją ze względu na tytuł do ostatniej kategorii i niech tak już zostanie. Trochę kusiło, żeby przenieść ją do kategorii „zalegaj

„W blasku ognia”, czyli postapokaliptyczny Dekameron to to nie jest

Tytuł: W blasku ognia Wydawnictwo: Insignis Język: polski Język oryginału: po polsku Pobrałam z: Publio Przy okazji marcowego tematu Trójki e-pik , brzmiącego „książka z motywem katastroficznym”, zrobiłam kolejne podejście do uniwersum Metra 2033. Dotychczas z tego uniwersum przeczytałam oryginalne „Metro 2033”, które podobało mi się średnio ( tu recenzja ) oraz „Piter”, który podobał mi się nieco bardziej, chociaż też bez rewelacji (recenzji na razie brak). Ale że nadal daję szansę  książkom z tego świata, to tym razem spróbowałam opowiadań polskich fanów Metra 2033. We wszystkich książkach z tej serii występuje motyw katastroficzny, bo cała koncepcja świata w nich przedstawionego opiera się na historii konfliktu nuklearnego, który skończył się wielką katastrofą. Po niej ludzie, którzy przeżyli, musieli schronić się w podziemiach metra, ponieważ świat na powierzchni przestał nadawać się do życia. Oryginalne „Metro 2033” oraz większość kontynuacji dzieje się w moskiewskim

„Pan Lodowego Ogrodu”, czyli czytam dalej zamiast pisać recenzję

Tytuł: Pan Lodowego Ogrodu — Tom 1. Autor: Jarosław Grzędowicz Wydawnictwo: Fabryka Słów Język: polski Język oryginału: polski Kupiłam w: Publio Broniłam się trochę przed tą książka, bo wiedziałam, że jak tylko ją zacznę, to będę „musiała” przeczytać wszystkie cztery tomy. I miałam rację. Ale ponieważ w lutowej Trójce e-pik była kategoria „zimowy tytuł”, to uznałam, że to nie najgorszy powód, żeby w końcu się za nią zabrać. No ale niestety, mimo że książkę już przeczytałam, to obszernej recenzji ani opisu na razie nie będzie. Zamiast opisywać wrażenia po pierwszym tomie wolę czytać następne. I niech to wystarczy za recenzję.

„Ekożona”, czyli ni pies ni wydra

Tytuł: Ekożona Autor: Michal Viewegh Wydawnictwo: Stara Szkoła Język: polski Język oryginału: czeski Tłumacz: Mirosław Śmigielski Kupiłam w: Publio Do tematu „walentynkowe motywy” w Trójce e-pik podeszłam trochę przekornie od innej strony: książka, którą wybrałam nie jest o rodzącej się miłości (chociaż trochę też), ale o takiej, która swoje apogeum ma już za sobą. Książka Michala Viewegha była podobno w Czechach bestsellerem, ale na moim czytniku znalazła się w sumie tylko dla tego, że pod koniec wakacji była do pobrania z Publio za darmo. Co raczej wskazywałoby na to, że w Polsce takim hitem nie była. Recenzje, które przeglądałam, były dość rozbieżne — niektórym się podobało, innych znudziło. Ja sama natomiast nie wiem, co myśleć na jej temat. Najbliżej moich odczuć  byłoby napisanie, że „Ekożona” była nijaka i zupełnie mnie nie obeszła. Tyle tylko, że to też nie byłaby cała prawda. Bo jednak nie całkiem to po mnie tak spłynęło. Być może dlatego, że sam temat jest mi po

„Zielonka. Zapomniane lotnisko września 1939”, czyli kobiety nie mają wspomnień

Tytuł: Zielonka. Zapomniane lotnisko września 1939 Autorzy: Marek Rogusz, Marian R. Sawicki Wydawnictwo: Stratus Język: polski Język oryginału: polski Kupiłam w: Nexto Po zeszłomiesięcznym niezwykle udanym udziale w akcji „ Trójka e-pik ” nie mogłam nie wziąć udziału w lutowej edycji. („niezwykle udany” oznacza tutaj, że udało mi się przeczytać i opisać wszystkie trzy książki) W tym miesiącu jeden z tematów brzmi „regionalne klimaty” a przeczytana książka ma dotyczyć regionu, w którym się mieszka. Przyznam, że w pierwszym odruchu przeraziłam tego zadania, bo nie miałam na nie żadnego pomysłu. Nawet przeszło mi przez myśl, żeby nieco oszukać i przeczytać coś o regionie, z którego pochodzę, a nie w którym mieszkam. Ale zaczęłam szukać w księgarniach z e-bookami, czy nie ma książek dotyczących któregoś z miasteczek blisko mojego miejsca zamieszkania. I ku mojemu zdziwieniu bardzo szybko taką znalazłam.  „Zielonka. Zapomniane lotnisko września 1939” to książka historyczna, w kt

Problem trzech ciał, czyli Chińcyki trzymają się mocno

Tytuł: Problem trzech ciał / Ciemny las / Koniec śmierci Autor: Liu Cixin Tłumacz: Andrzej Jankowski/Ken Liu  Wydawnictwo: Rebis Język: polski Język oryginału: chiński/angielski Kupiłam w: Publio / Nexto / Nexto Zdecydowałam się napisać jedną notkę o całej trylogii „Wspomnienie o przeszłości Ziemi” chińskiego pisarza science-fiction Liu Cixina. Przeczytałam te książki już jakiś czas temu, więc mogę teraz na nie spojrzeć bardziej całościowo. A ponieważ właśnie zabieram się za dopiero co wydaną w Polsce inną książkę tego autora, to jest to dobry moment na podsumowanie tego, co dotychczas przeczytałam. Przestrzegano mnie, że te książki ciężko się czyta z powodu odmienności kulturowej. Że chińskie science-fiction jest tak różne od „naszego” — zachodniego, że trudno się przestawić na ten sposób myślenia. A ja tego w ogóle tak nie odebrałam. Byłam (i jestem nadal) absolutnie zachwycona tą trylogią. Ma w sobie to, co lubię w s-f najbardziej: oparcie się na subtelnościach matematycz

Wszystko za Everest, czyli co mi się śniło po nocach

– Tytuł: Wszystko za Everest Autor: Jon Krakauer Tłumaczka: Krystyna Palmowska Wydawnictwo: Czarne Język: polski Język oryginału: angielski Kupiłam w: ebookpoint Nadeszła pora na opisanie trzeciej i ostatniej książki ze styczniowej „ Trójki e-pik ”. Zadanie, które zostawiłam sobie na koniec, to książka o tematyce górskiej. Dotychczas nie ciągnęło mnie do tego typu literatury. Sama lubię chodzić raczej po niskich górach, które w książkach pojawiają się co najwyżej jako tło, ale rzadko są głównym tematem. A w Himalaje nie wybierałam się ani w rzeczywistości ani w lekturze. W związku z tym do wyzwania musiałam wybrać coś na chybił trafił, bo niezbyt orientowałam się nawet od jakiej książki o zdobywaniu wysokich gór warto zacząć. Tak oto, trochę przypadkiem, trafiłam na reportaż Jona Krakauera o komercyjnych wyprawach na Mount Everest. Wydaje mi się, że trafiłam bardzo dobrze. Po pierwsze ze względu na osobę autora, a po drugie tematykę. Autor nie jest ani zawodowym wspinaczem

Precz z brunetami, czyli 100 milichmielewskich

Tytuł: Precz z brunetami Autorka: Marta Obuch Wydawnictwo: Replika Język: polski Język oryginału: polski Kupiłam w: ebookpoint Oto mój drugi wpis w ramach wyzwania „ Trójka e-pik ”. Tym razem miała być to komedia kryminalna. I o ile przy pierwszym wpisie z wyzwania (książce z duchami, czyli tej ) miałam o tyle uproszczone zadanie, że książka, którą akurat czytałam pasowała do tematu, to z pozostałymi dwoma tematami nie było już tak prosto. Po przejrzeniu zawartości czytnika okazało się, że nie mam w katalogu z nieprzeczytanymi ani jednej pozycji, która mieściłaby się w zadanej tematyce. W tym momencie z nieba spadła mi tradycyjna noworoczna wyprzedaż w ebookpoincie . Wśród tysięcy e-booków, przecenionych do kilku lub kilkunastu złotych za sztukę, znalazły się i komedie kryminalne i książki o górach. Z tej pierwszej kategorii wybrałam do „Precz z brunetami” Marty Obuch. Dotychczas z tej kategorii znałam tylko książki Joanny Chmielewskiej, więc są one dla mnie wzorcem z Sèvres

Kłamca 1, czyli nadprzyrodzony miszmasz

Tytuł: Kłamca 1 Autor: Jakub Ćwiek Wydawnictwo: SQN Język: polski Język oryginału: polski Kupiłam w: Woblinku Anioły, archaniołowie, biblijne demony, postacie z mitologii nordyckiej, egipskiej, słowiańskiej — ile tego na raz! Jestem pełna podziwu jak autorowi udało połączyć się te wszystkie światy w jeden spójny i logiczny. Zarówno pomysł na świat jak i wykonanie tego pomysłu bardzo mi się podobało. Szczególnie  podpasowały mi wątki biblijne. Zapewne dlatego, że mogłam je docenić mając jakąś bazową wiedzę na ten temat a na przykład o mitologi nordyckiej mam bardzo mgliste pojęcie. To co budzi za to pewne moje wątpliwości to sposób prowadzenia fabuły. Narracja jest rwana i właściwie bliżej tej książce do zbioru opowiadań niż do powieści. Ludzie są tu postaciami epizodycznymi, które pojawiają się w jednym opowiadaniu, żeby już nigdy nie wrócić. Tym co łączy te opowieści jest postać tytułowego Kłamcy oraz jego mocodawcy. Co ma oczywiście sens, bo pośrednio pokazuje czym jest kró