Przejdź do głównej zawartości

„Księgi Jakubowe”, czyli czy warto czytać Tokarczuk w e-booku

Tytuł: Księgi Jakubowe
Autor: Olga Tokarczuk
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Język: polski
Język oryginału: polski
Kupiłam w: ebookpoint

Nobel dla Tokarczuk — dzisiaj w „książkowym” internecie nie ma innego tematu. Ja też dołożę swoją cegiełkę do dyskusji i do świętowania. 

Z twórczości nowej polskiej noblistki dotychczas przeczytałam tylko „Księgi Jakubowe”, więc tylko na temat tej książki mogę coś powiedzieć. Czytałam ją już dość dawno: „Lubimy czytać” twierdzi, że było to niemal równo cztery lata temu. Jak dla mnie to bardzo duży odstęp czasu i aż dziw, że w ogóle cokolwiek z tej lektury pamiętam. Zazwyczaj pół roku po przeczytaniu książki pozostają mi w pamięci jedynie strzępy fabuły. A i to nie zawsze. Tymczasem w przypadku „Ksiąg Jakubowych” pamiętam (jak na mnie) bardzo dużo: nieco fabuły, niektórych bohaterów, a przede wszystkim obraz świata częściowo odwzorowanego a częściowo stworzonego przez autorkę. Wydaje mi się, że może to robić za rekomendację. Warto przebrnąć przez to tomiszcze, by poznać ten inny świat. Na tyle ciekawy, że trudno go zapomnieć. Z premedytacją piszę „przebrnąć”, bo to nie jest łatwa lektura i to nie tylko ze względu na długość. Język, którym jest napisana, jest dość trudny i żeby docenić kunszt autorki wymagane jest dobre skupienie na tekście.

e-book

Tak czy siak, nie ma wątpliwości, że jest to książka warta przeczytania. Ale pozostaje pytanie, czy lepiej to zrobić trzymając w ręku papierowe wydanie czy czytnik z e-bookiem. Jak łatwo zauważyć, jestem wielką miłośniczką e-booków i przy większości książek w ogóle się nad tym nie zastanawiam tylko wybieram wersję elektroniczną. „Księgi Jakubowe” to jednak jedna z tych pozycji, przy których wybór nie jest dla mnie tak oczywisty.

Miałam w ręku wydanie papierowe i muszę przyznać, że jest przepięknie. Ma między innymi takie smaczki jak odwrotna numeracja stron, nawiązująca do kierunku zapisu alfabetem hebrajskim. Tego nie ma, bo nie może mieć, wydanie elektroniczne. Ilustracje co prawda w e-booku są, ale mniej czytelne i odseparowane od tekstu.

To są zdecydowanie wady wydania elektronicznego. Ale czy przez to odradzałabym czytanie e-booka? W żadnym wypadku! Mam świadomość tego, że gdybym zabrała się za „Księgi Jakubowe” w wersji papierowej, to do dzisiaj bym tej książki nie skończyła. Ponaddziewięcsetstronnicowego tomiska nie nosiłabym ze sobą do czytania w drodze do pracy. Ponadto nawet w domu nie lubię trzymać takich grubych książek, bo boli mnie wtedy ręka, książka lubi się sama zamykać itd. Niby są to tylko drobne niedogodności, ale jednak przeszkadzają w czytaniu, a jak pisałam powyżej, jest to tekst, który wymaga skupienia. A warstwa wizualna książki, w której wydanie papierowe wyraźnie wygrywa, nie jest dla mnie ważna. Być może nawet mogłaby mnie odrywać od tekstu.

Podsumowując: jeżeli miałabym wybierać między postawieniem ładnej książki na półce (ale nieprzeczytanej) a przeczytaniem e-booka (ale nie tak ładnego), to zdecydowanie wybrałabym to drugie.

A teraz, gdy Olga Tokarczuk dostała literacką nagrodę Nobla, kupno e-booka może mieć jeszcze jedną zaletę. Teraz wszyscy, jak minister kultury, rzucą się do nadrabiania zaległości i nakładów papierowych może na jakiś czas zabraknąć. (Choć podejrzewam, że drukarnie szybko zaczną pracować pełną parą.) A e-booki nie mają takich ograniczeń i nadal będą dostępne. Dodatkowo, księgarnie z e-bookami już zwęszyły zarobek i natychmiastowo pojawiły się promocje na książki świeżo upieczonej noblistki. Więc o ile z kupnem książki papierowej pewnie lepiej się wstrzymać, to na kupno e-booka jest teraz najlepszy czas.

Komentarze

  1. Zaczęłam czytać "Księgi Jakubowe", ale dość szybko przerwałam... chyba potrzebuję specjalnego nastawienia się na taką lekturę. Zdecydowanie wolę książki "papierowe" i być może dlatego e-book mnie pokonał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, ta książka wymaga specjalnego nastawienia.
      A z e-bookami to też może być różnie. Ja zdecydowanie je wolę, ale potrafię sobie wyobrazić (choć z trudem), że można mieć inaczej.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Dziady, część V” – porównanie e-booka i wersji papierowej

Dziadów jako lektury szkolnej nie wspominam zbyt dobrze. (Czy jest ktoś, kto wspomina dobrze?!) II część nawet mi się podobała, natomiast czytanie reszty było drogą przez mękę. Ale widać dopadł mnie lekturowy syndrom sztokholmski, bo gdy tylko zobaczyłam na serwisie wspieram.to , że ktoś zabawił się mickiewiczowskim tekstem i chce wydać dalszą część jako grę paragrafową, to zachwycona pomysłem podążyłam za nazwą serwisu i wsparłam to. W efekcie mam to dzieło zarówno w formie papierowej, wraz z dodatkowymi gadżetami, jak i w formie e-booka. Wyjątkowo mogę więc porównać jak się to czytało w obu formach. Wyjątkowo, bo normalnie nie czytam w krótkim czasie tej samej książki dwukrotnie. A że jest to gra paragrafowa , którą można przejść czterema różnymi postaciami, to powtórne czytanie nie jest nudne. Na początek wybrałam postaci kobiece i wersję papierową czytałam jako Karolina Zann, a e-booka jako Guślarka. Jakie są moje ogólne wrażenia , niezależne od formy książki? Pozytywne. Bawiłam si

„Trójka e-pik” 2019 – ile mnie to kosztowało?

Chwilowo zrobiłam sobie przerwę w uczestnictwie z zabawie pt. „Trójka e-pik”. Nie dlatego, że coś mi się w niej przestało podobać. Nie, to świetna zabawa i odkryłam jej przy okazji kilka fajnych książek, po które bym pewnie inaczej nie sięgnęła. Tyle, że nastąpiło pewne zmęczenie materiału i na razie muszę odpocząć. W związku z tym w zeszłym roku uczestniczyłam w niej tylko przez siedem pierwszych miesięcy. Myślę, że jest to dobry moment na pewne podsumowanie. Będzie to podsumowanie finansowe. W końcu e-booki wybiera się często z powodu ich ceny – mimo niekorzystnego VAT-u powinny być tańsze niż książki papierowe. Zobaczmy jak to wygląda w praktyce. Poniżej z podziałem na miesiące ceny wszystkich przeczytanych przeze mnie w tej akcji książek. Wszystkie zdobyłam w legalny sposób, więc jeśli gdzieś widnieje 0, to nie znaczy, że pobrałam piracką wersję, ale że wydawnictwo lub autor umożliwili pobranie jest za darmo (czasem tylko przez krótki czas). Na czerwono zaznaczone są pozy

„Źródła nienawiści”, czyli dobre źródło wiedzy

Tytuł: Źródła nienawiści. Konflikty etniczne w krajach postkomunistycznych Redakcja: Kamil Janicki Wydawnictwo: Histmag Język:polski Język oryginału: polski Kupiłam w: ArtRange Zdecydowanie jest to książka, którą warto przeczytać. Dotyczy różnych, głośnych w ostatnim czasie, spraw: Kosowa, Abchazji i Osetii Południowej, Krymu oraz Białorusi. Teoretycznie każdy, kto nie siedział pod kamieniem przez ostatnie kilkanaście lat, wie o co w nich chodzi. Teoretycznie. Bo te konflikty w polskich mediach przedstawiane są powierzchownie i często jednostronnie. Tymczasem omawiana pozycja, zgodnie ze swoją nazwą, cofa się do źródeł konfliktów – w niektórych przypadkach do XIX wieku, ale w innych aż do średniowiecza a nawet do starożytności. W ten sposób nie mamy powierzchownego opisu a za to dogłębną analizę. A zamiast jednostronności – konfrontację kilku punktów widzenia. Czyli na przykład oprócz punktu widzenia Gruzinów poznajemy też (najczęściej pomijany w polskich mediach) punkt widz