Tytuł: Lady Susan
Autor: Jane Austen
Wydawnictwo: Nexto
Język: polski
Język oryginału: angielski
Tłumacz: brak informacji
Kupiłam w: Nexto
Ponieważ niniejszy wpis dotyczy powieści epistolarnej, to dodaję go od akcji „Trójka e-pik” w kategorii „List do Ciebie”.
Autor: Jane Austen
Wydawnictwo: Nexto
Język: polski
Język oryginału: angielski
Tłumacz: brak informacji
Kupiłam w: Nexto
Mam plan przeczytać kiedyś wszystkie ukończone dzieła Jane Austen. Nie jest ich bardzo dużo, istnieje więc szansa na sukces. Na razie mam za sobą tylko te najbardziej znane: „Dumę i uprzedzenie”, „Rozważną i romantyczną” i „Emmę”. Teraz przyszła kolej na jedną z mniej popularnych: „Lady Susan”.
Jest to jedno z najwcześniejszych dzieł autorki, wydane pośmiertnie. Jednak mimo tego, że Austen nie zdecydowała się na publikację, ta książka nie ustępuje jakością tym lepiej znanym. „Lady Susan” to lekka lektura na jeden wieczór, ale nie jest to płytka powiastka.
Tytułowa bohaterka jest jedną z bardziej irytujących postaci z jakimi spotkałam się w literaturze: jest fałszywa i interesowna, traktuje swoją córkę karygodnie i nie widać, żeby miała jakiekolwiek zasady moralne. Jest to postać jednoznacznie negatywna, ale przez to, że „Lady Susan” jest powieścią epistolarną, mamy wgląd w myśli tej bohaterki, które ona szczerze przedstawia z listach do swojej (równie zepsutej) przyjaciółki. To sprawia, że mimo jednoznaczności nie jest to postać zupełnie jednowymiarowa – ja miałam wrażenie, że czytam o osobie z krwi i kości. Dodatkowo jest to bohaterka nieco nietypowa jak na swoje czasy: flirtuje i skłania do małżeństwa mężczyzn kilkanaście lat od siebie młodszych. Takie kobiety na pewno istniały te dwieście lat temu, ale raczej rzadko stawały się bohaterkami romansów. Zresztą nawet w innych powieściach Austen akcja kręci się raczej wokół młodszych bohaterek: około dwudziestoletnich. Tymczasem Lady Susan ma około 35 lat, czyli jak na ówczesne standardy jest już posunięta w latach.
Samej książce nie mogę więc nic zarzucić, trochę gorzej jest w wydaniem. Jest to klasyka literatury, więc łatwo można kupić taniego e-booka. W księgarni, w której to zrobiłam do wyboru są cztery różne wydania, przy czym jedno w dwóch różnych cenach. Ja wybrałam najtańsze z nich, więc pewnie stąd nie było ono najwyższych lotów. Nie, żeby było jakieś fatalne – to co w nim było nie tak nie przeszkadza w lekturze. A problemy są takie: po pierwsze to wydanie można ściągnąć tylko w formacie e-pub, którego kindle nie umie otwierać. Więc przed wgraniem na czytnik musiałam przekonwertować plik do odpowiedniego formatu. Nie wiem, czy z tego wynika, że jeden fragment książki miałam dwa razy, czy to wina oryginalnego pliku. Na pewno jednak brak ogonków w „ą” na końcach niektórych wyrazów nie wynikał z mojej konwersji tylko z niechlujnego wydania. No i brak informacji o tłumaczu jest niewybaczalny.
Ponieważ niniejszy wpis dotyczy powieści epistolarnej, to dodaję go od akcji „Trójka e-pik” w kategorii „List do Ciebie”.
Komentarze
Prześlij komentarz