Przejdź do głównej zawartości

„Trójka e-pik” 2019 – ile mnie to kosztowało?

Chwilowo zrobiłam sobie przerwę w uczestnictwie z zabawie pt. „Trójka e-pik”. Nie dlatego, że coś mi się w niej przestało podobać. Nie, to świetna zabawa i odkryłam jej przy okazji kilka fajnych książek, po które bym pewnie inaczej nie sięgnęła. Tyle, że nastąpiło pewne zmęczenie materiału i na razie muszę odpocząć. W związku z tym w zeszłym roku uczestniczyłam w niej tylko przez siedem pierwszych miesięcy.

Myślę, że jest to dobry moment na pewne podsumowanie. Będzie to podsumowanie finansowe. W końcu e-booki wybiera się często z powodu ich ceny – mimo niekorzystnego VAT-u powinny być tańsze niż książki papierowe. Zobaczmy jak to wygląda w praktyce.

Poniżej z podziałem na miesiące ceny wszystkich przeczytanych przeze mnie w tej akcji książek. Wszystkie zdobyłam w legalny sposób, więc jeśli gdzieś widnieje 0, to nie znaczy, że pobrałam piracką wersję, ale że wydawnictwo lub autor umożliwili pobranie jest za darmo (czasem tylko przez krótki czas).
Na czerwono zaznaczone są pozycje, które kupiłam w danym miesiącu (zazwyczaj specjalnie do czytania w tej akcji), pozostałe kupiłam wcześniej. Często wtedy, gdy akurat była na nie promocja. W dwóch przypadkach cenę wyliczyłam jako średnią z kilku książek kupionych w pakiecie.

Dla tych co nie lubią cyfr, od razu zdradzę zakończenie, żeby nie musieli przedzierać się przez poniższe wyliczenia: kosztowało mnie to bardzo mało, po kilka złotych za książkę. Gdybym nie korzystała z promocji byłoby drożej, ale nadal dużo taniej niż za książki papierowe.

A teraz szczegóły:

Styczeń
Luty

Marzec
Kwiecień

Maj 

Czerwiec
  • Tom Hillenbrand „Diabelski Owoc”: 1,00 zł (1/3 x 3,00 zł)
  • Ezra Fox, Alex Falcone „Czas mumii, czyli serce w bandażach”: 5,94 zł
  • Richard Feynmann „Pan raczy żartować, panie Feynman!”: 18,18 zł

Lipiec

Podsumowując: na całe siedem miesięcy wydałam 161,10 zł co daje 23,01 zł miesięcznie i 7,67 zł na książkę. W porównaniu z cenami książek papierowych (30-40 zł) to wyraźnie mniej. Jednak cały czas mam w pamięci to, że dużo książek kupiłam w promocji. Jakbym w tym momencie chciała kupić je wszystkie to kosztowałyby średnio ponad dwa razy drożej (16,75 zł). Co i tak jest dwa razy taniej niż w papierze.

Cena to nie jedyny powód, dla którego czytam e-booki. Jak się głębiej zastanowię to w ogóle nie jest to powód, bo moja miłość do książek elektronicznych wynika z ich wygody a nie ceny. Ale niska cena jest jednak zawsze miłym dodatkiem.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Dziady, część V” – porównanie e-booka i wersji papierowej

Dziadów jako lektury szkolnej nie wspominam zbyt dobrze. (Czy jest ktoś, kto wspomina dobrze?!) II część nawet mi się podobała, natomiast czytanie reszty było drogą przez mękę. Ale widać dopadł mnie lekturowy syndrom sztokholmski, bo gdy tylko zobaczyłam na serwisie wspieram.to , że ktoś zabawił się mickiewiczowskim tekstem i chce wydać dalszą część jako grę paragrafową, to zachwycona pomysłem podążyłam za nazwą serwisu i wsparłam to. W efekcie mam to dzieło zarówno w formie papierowej, wraz z dodatkowymi gadżetami, jak i w formie e-booka. Wyjątkowo mogę więc porównać jak się to czytało w obu formach. Wyjątkowo, bo normalnie nie czytam w krótkim czasie tej samej książki dwukrotnie. A że jest to gra paragrafowa , którą można przejść czterema różnymi postaciami, to powtórne czytanie nie jest nudne. Na początek wybrałam postaci kobiece i wersję papierową czytałam jako Karolina Zann, a e-booka jako Guślarka. Jakie są moje ogólne wrażenia , niezależne od formy książki? Pozytywne. Bawiłam si

„Źródła nienawiści”, czyli dobre źródło wiedzy

Tytuł: Źródła nienawiści. Konflikty etniczne w krajach postkomunistycznych Redakcja: Kamil Janicki Wydawnictwo: Histmag Język:polski Język oryginału: polski Kupiłam w: ArtRange Zdecydowanie jest to książka, którą warto przeczytać. Dotyczy różnych, głośnych w ostatnim czasie, spraw: Kosowa, Abchazji i Osetii Południowej, Krymu oraz Białorusi. Teoretycznie każdy, kto nie siedział pod kamieniem przez ostatnie kilkanaście lat, wie o co w nich chodzi. Teoretycznie. Bo te konflikty w polskich mediach przedstawiane są powierzchownie i często jednostronnie. Tymczasem omawiana pozycja, zgodnie ze swoją nazwą, cofa się do źródeł konfliktów – w niektórych przypadkach do XIX wieku, ale w innych aż do średniowiecza a nawet do starożytności. W ten sposób nie mamy powierzchownego opisu a za to dogłębną analizę. A zamiast jednostronności – konfrontację kilku punktów widzenia. Czyli na przykład oprócz punktu widzenia Gruzinów poznajemy też (najczęściej pomijany w polskich mediach) punkt widz