Tytuł: S@motność w sieci. Tryptyk
Autor: Janusz Leon Wiśniewski
Wydawnictwo: Świat Książki
Język: polski
Język oryginału: polski
Kupiłam w: Nexto
Kupiłam tę książkę tylko dlatego, że akurat była jakaś potężna promocja na nią, a było to w czasach, kiedy promocje na e-booki były rzadkością i były raczej niewielkie. (No bo co to za obniżka z 35 zł na 29,99 zł?) Te zamierzchłe czasy były kilka miesięcy temu. Kupując ją nie spodziewałam się wyżyn literatury. Już samo wystąpienie małpy (typograficznej oczywiście, nie zoologicznej) w tytule wydawało mi się pretensjonalne. Skorzystałam po prostu z okazji, żeby przeczytać głośną w swoim czasie książkę.
I całe szczęście, że nie oczekiwałam zbyt wiele. Ot, takie sobie romansidło – przegadane, językowo średnie. A internetowo-komputerowe dekoracje, które w momencie powstawania książki pewnie pachniały nowoczesnością, już dawno się zestarzały i jeśli jakiś aromat by się z nimi kojarzy, to raczej kurzu i naftaliny. No bo kto jeszcze pamięta ICQ? (No, ja pamiętam, ale jestem interneto- i komputerozaurem i nawet, o zgrozo, używam czasem dyskietek, więc mnie można nie liczyć)
Z tego co wiem, autor jest naukowcem-ściślakiem. I to niestety widać w książce. Naukowiec nie musi umieć ładnie pisać (wiem po sobie), ważne, żeby pisał zrozumiale i precyzyjnie. I taka jest według mnie „Samotność w sieci” – zrozumiała, precyzyjnie spisana, ale bez polotu.
Autor: Janusz Leon Wiśniewski
Wydawnictwo: Świat Książki
Język: polski
Język oryginału: polski
Kupiłam w: Nexto
Kupiłam tę książkę tylko dlatego, że akurat była jakaś potężna promocja na nią, a było to w czasach, kiedy promocje na e-booki były rzadkością i były raczej niewielkie. (No bo co to za obniżka z 35 zł na 29,99 zł?) Te zamierzchłe czasy były kilka miesięcy temu. Kupując ją nie spodziewałam się wyżyn literatury. Już samo wystąpienie małpy (typograficznej oczywiście, nie zoologicznej) w tytule wydawało mi się pretensjonalne. Skorzystałam po prostu z okazji, żeby przeczytać głośną w swoim czasie książkę.
I całe szczęście, że nie oczekiwałam zbyt wiele. Ot, takie sobie romansidło – przegadane, językowo średnie. A internetowo-komputerowe dekoracje, które w momencie powstawania książki pewnie pachniały nowoczesnością, już dawno się zestarzały i jeśli jakiś aromat by się z nimi kojarzy, to raczej kurzu i naftaliny. No bo kto jeszcze pamięta ICQ? (No, ja pamiętam, ale jestem interneto- i komputerozaurem i nawet, o zgrozo, używam czasem dyskietek, więc mnie można nie liczyć)
Z tego co wiem, autor jest naukowcem-ściślakiem. I to niestety widać w książce. Naukowiec nie musi umieć ładnie pisać (wiem po sobie), ważne, żeby pisał zrozumiale i precyzyjnie. I taka jest według mnie „Samotność w sieci” – zrozumiała, precyzyjnie spisana, ale bez polotu.
Komentarze
Prześlij komentarz