Tytuł: Niebieskie migdały
Autor: Katarzyna Zyskowska-Ignaciak
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Język: polski
Język oryginału: polski
Kupiłam w: Naszej Księgarni
Książka ta leżała sobie cichutko w kąciku czytnika i chyba nie miała wielkich nadziei, że w tym stuleciu ją przeczytam. I słusznie, bo nie zamierzałam. Do czasu, aż nie dopadła mnie połogowa nuda. W poszukiwaniu jakiejś lektury zdolnej nudę ukatrupić przeglądałam kolekcję „nieprzeczytane”. A tam złowrogo uśmiechali się do mnie głównie Stieg Larsson i Camilla Läckberg. Uznałam, że kontakt z którymś z nich w tym momencie może skończyć się depresją poporodową albo co gorsza jej siostrzyczką psychozą. I w ten sposób metodą eliminacji co ciężej strawnych książek pozostała mi akurat ta.
Czas mojego obcowania z tą książką jest o tyle ważny, że wiąże się z jej treścią. Prawie że roześmiałam się w głos, kiedy odkryłam, że na samym początku mamy opis… porodu. Bo oprócz tego, że jest to książkowy odpowiednik komedii romantycznej, to dużo miejsca poświęcone jest macierzyństwu.
Dużym plusem jest to, że lukier w tej książce występuje tylko na tytułowych migdałach. Na opisie macierzyństwa go brak. Ale nie jest też naturalistyczno-drastycznie. Także czyta się to całkiem nieźle. Nie jest to oczywiście literatura najwyższych lotów, ale w kategorii „Czytadło dla kobiet” zasługuje na pięć gwiazdek.
A Stieg i Camilla dalej czekają na swoją kolej.
Autor: Katarzyna Zyskowska-Ignaciak
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Język: polski
Język oryginału: polski
Kupiłam w: Naszej Księgarni
Książka ta leżała sobie cichutko w kąciku czytnika i chyba nie miała wielkich nadziei, że w tym stuleciu ją przeczytam. I słusznie, bo nie zamierzałam. Do czasu, aż nie dopadła mnie połogowa nuda. W poszukiwaniu jakiejś lektury zdolnej nudę ukatrupić przeglądałam kolekcję „nieprzeczytane”. A tam złowrogo uśmiechali się do mnie głównie Stieg Larsson i Camilla Läckberg. Uznałam, że kontakt z którymś z nich w tym momencie może skończyć się depresją poporodową albo co gorsza jej siostrzyczką psychozą. I w ten sposób metodą eliminacji co ciężej strawnych książek pozostała mi akurat ta.
Czas mojego obcowania z tą książką jest o tyle ważny, że wiąże się z jej treścią. Prawie że roześmiałam się w głos, kiedy odkryłam, że na samym początku mamy opis… porodu. Bo oprócz tego, że jest to książkowy odpowiednik komedii romantycznej, to dużo miejsca poświęcone jest macierzyństwu.
Dużym plusem jest to, że lukier w tej książce występuje tylko na tytułowych migdałach. Na opisie macierzyństwa go brak. Ale nie jest też naturalistyczno-drastycznie. Także czyta się to całkiem nieźle. Nie jest to oczywiście literatura najwyższych lotów, ale w kategorii „Czytadło dla kobiet” zasługuje na pięć gwiazdek.
A Stieg i Camilla dalej czekają na swoją kolej.
Komentarze
Prześlij komentarz