Przejdź do głównej zawartości

Kłamca 1, czyli nadprzyrodzony miszmasz

okładka Tytuł: Kłamca 1
Autor: Jakub Ćwiek
Wydawnictwo: SQN
Język: polski
Język oryginału: polski
Kupiłam w: Woblinku

Anioły, archaniołowie, biblijne demony, postacie z mitologii nordyckiej, egipskiej, słowiańskiej — ile tego na raz! Jestem pełna podziwu jak autorowi udało połączyć się te wszystkie światy w jeden spójny i logiczny. Zarówno pomysł na świat jak i wykonanie tego pomysłu bardzo mi się podobało. Szczególnie  podpasowały mi wątki biblijne. Zapewne dlatego, że mogłam je docenić mając jakąś bazową wiedzę na ten temat a na przykład o mitologi nordyckiej mam bardzo mgliste pojęcie.

To co budzi za to pewne moje wątpliwości to sposób prowadzenia fabuły. Narracja jest rwana i właściwie bliżej tej książce do zbioru opowiadań niż do powieści. Ludzie są tu postaciami epizodycznymi, które pojawiają się w jednym opowiadaniu, żeby już nigdy nie wrócić. Tym co łączy te opowieści jest postać tytułowego Kłamcy oraz jego mocodawcy. Co ma oczywiście sens, bo pośrednio pokazuje czym jest krótkie życie człowieka wobec bogów i aniołów. Ale po którymś z kolei takim opowiadaniu losy bohaterów kolejnego przestały mnie obchodzić, bo już wiedziałam, że nie są ważne. Trochę szkoda, bo Ćwiek umie tworzyć ciekawe postacie i przykro, że się tak marnują żyjąc tylko na kilku stronach.

Z każdym kolejnym opowiadaniem poznajemy głównych bohaterów coraz lepiej, ale nie licząc początku i końca większość z tych opowieści można byłoby ustawić w dowolnej kolejności i nie wpłynęłoby to na całość. Do zakończenia właśnie mam w sumie najwięcej zastrzeżeń. Zamiast coś wyjaśniać, to gmatwa jeszcze bardziej. Nie wiem, czy to moje niedobory inteligencji nie dały mi przejrzeć intencji autora stojących za tym zakończeniem, czy też w następnych tomach się to wyjaśni. Piszę to po przeczytaniu zaledwie pierwszej części z kilku, więc dużo się jeszcze może odmienić. Nie czuję się jednak zniechęcona do kolejnych Kłamców. Wręcz przeciwnie, jestem bardzo zachęcona i z pewnością sięgnę po kolejne książki z tej serii.


Ten post powstał w ramach wyzwania Trójka e-pik jako wpis o książce z duchami (w tytule lub w wątku). W tytule duchów nie ma, ale mają swoje wątki w treści. Głównie są to duchy jako (cytuję za słownikiem 😉) byty osobowe niematerialne (tu: anioły), ale takie klasyczne duchy w formie duszy, która opuściła ciało, też się tu znajdą.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Dziady, część V” – porównanie e-booka i wersji papierowej

Dziadów jako lektury szkolnej nie wspominam zbyt dobrze. (Czy jest ktoś, kto wspomina dobrze?!) II część nawet mi się podobała, natomiast czytanie reszty było drogą przez mękę. Ale widać dopadł mnie lekturowy syndrom sztokholmski, bo gdy tylko zobaczyłam na serwisie wspieram.to , że ktoś zabawił się mickiewiczowskim tekstem i chce wydać dalszą część jako grę paragrafową, to zachwycona pomysłem podążyłam za nazwą serwisu i wsparłam to. W efekcie mam to dzieło zarówno w formie papierowej, wraz z dodatkowymi gadżetami, jak i w formie e-booka. Wyjątkowo mogę więc porównać jak się to czytało w obu formach. Wyjątkowo, bo normalnie nie czytam w krótkim czasie tej samej książki dwukrotnie. A że jest to gra paragrafowa , którą można przejść czterema różnymi postaciami, to powtórne czytanie nie jest nudne. Na początek wybrałam postaci kobiece i wersję papierową czytałam jako Karolina Zann, a e-booka jako Guślarka. Jakie są moje ogólne wrażenia , niezależne od formy książki? Pozytywne. Bawiłam si

„Trójka e-pik” 2019 – ile mnie to kosztowało?

Chwilowo zrobiłam sobie przerwę w uczestnictwie z zabawie pt. „Trójka e-pik”. Nie dlatego, że coś mi się w niej przestało podobać. Nie, to świetna zabawa i odkryłam jej przy okazji kilka fajnych książek, po które bym pewnie inaczej nie sięgnęła. Tyle, że nastąpiło pewne zmęczenie materiału i na razie muszę odpocząć. W związku z tym w zeszłym roku uczestniczyłam w niej tylko przez siedem pierwszych miesięcy. Myślę, że jest to dobry moment na pewne podsumowanie. Będzie to podsumowanie finansowe. W końcu e-booki wybiera się często z powodu ich ceny – mimo niekorzystnego VAT-u powinny być tańsze niż książki papierowe. Zobaczmy jak to wygląda w praktyce. Poniżej z podziałem na miesiące ceny wszystkich przeczytanych przeze mnie w tej akcji książek. Wszystkie zdobyłam w legalny sposób, więc jeśli gdzieś widnieje 0, to nie znaczy, że pobrałam piracką wersję, ale że wydawnictwo lub autor umożliwili pobranie jest za darmo (czasem tylko przez krótki czas). Na czerwono zaznaczone są pozy

„Źródła nienawiści”, czyli dobre źródło wiedzy

Tytuł: Źródła nienawiści. Konflikty etniczne w krajach postkomunistycznych Redakcja: Kamil Janicki Wydawnictwo: Histmag Język:polski Język oryginału: polski Kupiłam w: ArtRange Zdecydowanie jest to książka, którą warto przeczytać. Dotyczy różnych, głośnych w ostatnim czasie, spraw: Kosowa, Abchazji i Osetii Południowej, Krymu oraz Białorusi. Teoretycznie każdy, kto nie siedział pod kamieniem przez ostatnie kilkanaście lat, wie o co w nich chodzi. Teoretycznie. Bo te konflikty w polskich mediach przedstawiane są powierzchownie i często jednostronnie. Tymczasem omawiana pozycja, zgodnie ze swoją nazwą, cofa się do źródeł konfliktów – w niektórych przypadkach do XIX wieku, ale w innych aż do średniowiecza a nawet do starożytności. W ten sposób nie mamy powierzchownego opisu a za to dogłębną analizę. A zamiast jednostronności – konfrontację kilku punktów widzenia. Czyli na przykład oprócz punktu widzenia Gruzinów poznajemy też (najczęściej pomijany w polskich mediach) punkt widz